spłynęła na mnie łaska z Nieba…
Pojąć Jej nie potrafię – pomocy Twej mi potrzeba!
Noszę w pamięci te niezwykłe chwile…
Rozważam je ze wzruszeniem w sercu mym i wspominam mile…
Jak Ci się Bożę odpłacę za wszystko czym mnie obdarzyłeś?
Podniosę więc z wdzięcznością kielich z Krwią Twojego Syna
i wezwę imienia Mego Zbawcy i Pana,
dziękując Mu za Jego dobroć i miłość,
bo Jego nieogarniona łaska jest mi na wieki dana…
Kapłaństwo, to wieki dar i przeogromna tajemnica,
która mnie – niegodnego człowieka, do pokory pobudza!
A Jezus, a Jezus blaskiem miłosierdzia Swego mnie zachwyca…
Gdy o tym rozmyślam, we łzach wzruszenia się rozpływam –
ogarnia mnie wielkie zdumienie i drży we mnie ma dusza…
Niegodnym jestem – o Panie – to wielkie wyróżnienie –
przed kapłaństwem schylam głowę i padam na kolana…
Z zachwytem dziś wołam: co za łaska jest mi dana!
Ale Ty Jezu, znasz mnie lepiej niż ja sam siebie –
dałeś mi moc grzechów odpuszczania…,
bym lud Twój, o Panie, wiódł do zbawienia!
I chleb pozwoliłeś mi przemieniać w Twoje ciało,
bym każdego dnia łask Twoich zyskiwał niemało.
Dziękując Bogu za dar powołania, za dwadzieścia pięć
lat posługi kapłańskiej, wołam za poetą: ”Własnego kapłaństwa się boję,
własnego kapłaństwa się lękam,
przed kapłaństwem w proch padam i przed kapłaństwem klękam…”
Choć nie pojmuję w pełni powołania tajemnicy, to wierzę,
że Chrystus obdarzył mnie hojnie i posłał do ludzi…
I odtąd moje serce wśród wiernych chorych na duchu i ciele nieustannie się trudzi…
o. Sergiusz Ślęzak