Wczesnym rankiem, wrześniową porą mgła ogarnia drogi i pola.
Wierzba płacząca roni łzy rosy, kąpieli w niej zażywa strzelista topola.
Jest chłodno, rześko – horyzont spowija mleczna chmura,
a pod wiejskim płotem grzebiąc już z rana, szuka coś smacznego kura!
Przydrożne dęby i klony ciągle swą urodą czarują,
oczy me w nie wpatrzone, duszę mą radują!
Czas rzeźbi ich posturę –
nadaje im uroku i jak co roku farbuje im fryzurę.
Dzień już krótszy jesienną porą, a z rana częściej chłodna rosa.
Słońce, przebijając się przez mgłę – rzuca swój blask z ukosa…
A wiatr w pożółkłych już drzewach płacze,
przegląda się w okiennych szybach, zakrada na poddasze!
Jarzębina czerwona w szczerym polu zasypia szczęśliwa,
cisza otarła jej deszczu łzy, kołysankę na dobranoc śpiewa…
Świat usypia, zmęczony życia troską,
udaje się – jak co dzień na spoczynek, oddając się w opatrzność Boską!
o. Sergiusz Ślęzak