Na skraju drogi stojąca, zmarznięta, pochylona wierzba staruszka –
przygląda się przez lata światu w zadumie…
Przeżyła już wiele chwil w mrozie, ulewie i skwarze –
chce swe doświadczenie i mądrość przekazać nam w darze.
Spójrz – moja Droga – płatki śniegu tańczą na promykach słońca, cieszą się chwilą… –
mam nadzieję, że Twe serce rozweselą i życie Ci umilą…
Bo, gdy przyjdzie wiosna, przepadną w nicości, pochłonięte przez otchłań ziemi… –
karmiąc łany zieleni, co serce raduje i to, co szare do życia przywróci, na nowo odmieni.
Ale póki co, zima trzyma ostro – mróz skrzypi pod butami,
a śnieg sypie dniami i nocami, zacierając nasze ślady za nami…
Mroźny wiatr puchem śnieżnym wszystko otula i zawiewa…
– chylą się w pokornej postawie, smagane jego podmuchem przydrożne drzewa.
Wpadł do naszego domu, świst słychać w kominie i harce na strychu…
A ja jego szumem owładnięty, nawet własnych myśli nie mogę usłyszeć,
choć dumając nad swym losem, siedzę w swym fotelu po cichu.
o. Sergiusz Ślęzak