Cierpienie – czy zesłał je na mnie Bóg?
A mówiono mi, że jest Wszechmocny i kocha mnie –
to przecież uchronić od niego mnie mógł…!
Moje oczy łzy ronią i nie chce mi się żyć –
jak tu w rozpacz nie wpaść i jak radosnym być?
Minęło już tyle dni, a ja przytłoczony cierpienia głazem,
ciągle krzyczę w milczeniu, nie mogąc zasnąć nocami…
Smutek ogarnął mą duszę, a twarz zalewa się łzami…
Czy wiesz, czy wiesz, że ból ten jest bardziej bolesny –
niż ten doczesny, zwykły, cielesny!
Dlaczego spotkało mnie to nieszczęście –
choroba, co niszczy me ciało?
A tak wspaniale się żyło, wszystko pięknie się układało!
Proszę o litość Panie – wyciągając jak żebrak
do Ciebie dłonie, a me serce boleje, w morzu łez tonąc…
Nie chcę stracić nadziei, więc ufam, nieustannie się modląc.
I przyszła chwila olśnienia, co uzdrowiła duszę mą –
bo w miłosierdziu Twym ogarniasz mnie Jezu miłością swą…
Choć nie znikła choroba, to dzięki Twej łasce, nadzieja znów zagościła w duszy mej…
A ja, a ja, uchwyciłem się jej jak dziecko i już nie wypuszczę miłosiernej ręki Twej…
o. Sergiusz Ślęzak